Harmony Clean Flat Responsive WordPress Blog Theme

Skwaroru

22:21 Kasia i Przemo 1 Comments Category :

W planach mieliśmy opuścić Koh Chang z samego rana, ale wyszło jak zwykle :). Zaczęliśmy o 11.00 i jechaliśmy sobie jak takie dwa grillowane bakłażany :). Wieczorem dojechaliśmy do Chanthaburi, popytaliśmy miejscowych o nocleg i za czyimś skuterem dojechaliśmy na miejsce. Pokój miał nawet klimatyzację, ale była chyba z przed naszych narodzin, bo cała zamarzła w środku i się oszroniła, ale wypuszczane powietrze nie miało wiele wspólnego z zimnym.
Jakimś dziwnym trafem skończyły nam się pieniądze, a bankomat z którego wybieramy otwierany był rano dopiero o 10.00… no i znów bakłażany na grill. Robiliśmy przystanki gdzie się dało (gdzie było klimatyzowane), więc przez pierwsze 2 godziny przejechaliśmy 15km :D. Później było lepiej… i duriany sprzedawali tanio… i ananasy też… :)
Jazda w środku dnia, w słońcu, w ekstremalnych temperaturach to nie jest najlepszy pomysł, bo trochę się zaparzyliśmy :D i już się nie dało jechać dalej niż do Klaeng.
I nadszedł ostatni dzień naszej rowerowej jazdy… tym razem idealnie, ładnie wstaliśmy 0 5.15, wyjechaliśmy o 6.00, zjedliśmy śniadanie, o 10.30 mielismy zrobione ponad 70km i spokojnie można było przesiedzieć największy upał do 14.00. Druga tura do Chachoengsao, w sumie 140km i już… co już? To koniec już? Co tak szybko?;) Na licznikach ponad 3359km.
Rano tylko 2km na stację i ostatnie 60km do Bangkoku przejeżdżamy pociągiem, bo tak jest bezpieczniej.

RELATED POSTS

1 comments

  1. dawac, dawac - wystarczy juz Wam, skwarki:P musicie nas tu rozgrzac opowiesciami i zdjeciami, bo mamy juz serdecznie dosc tej polrocznej zimy

    ReplyDelete